Myślę, że Islandia wzbudza nasze zainteresowanie dlatego, że jest to piękny kraj położony na dalekiej północy. Wyspa pośrodku oceanu. Odizolowana. Z mało przyjaznym klimatem. Coś czego nie mamy na co dzień. Ciekawi nas jak tam się żyje, jakie są zwyczaje, jak ludzie radzą sobie w trudnych warunkach.
Poniżej opisuję fakty, które na mnie zrobiły wrażenie. Wybrałam kilka, choć bardzo mnie kusiło żeby opisać ich jak najwięcej. Z drugiej strony nie chciałam Was zamęczyć tymi ciekawostkami i dlatego nie napisałam o godzinie policyjnej dla dzieci i młodzieży, prohibicji, sylwestrowych ogniskach, dorabianiu przez służby ratownicze na sprzedaży fajerwerków, połowach wielorybów, polowaniach na maskonury … i wielu, naprawdę wielu innych historii.
Kilometry zieleni po horyzont wyglądają jak cieplutkie dywany i kiedy tak na nie patrzysz masz ochotę wtulić się w nie niczym w mięciutką poduszeczkę.
Na Islandii jest ok. 600 różnych gatunków mchów. Mchy dostosowały się do trudnych warunków jednak mimo tego aby żyć potrzebują dużej ilości wody, dodatniej temperatury otoczenia i słońca. Gdy zabraknie choć jednego czynnika przechodzą w stan uśpienia i czekają na lepsze warunki. Ciekawe w nich jest też to, że umierają i rosną jednocześnie, rosną w górnych partiach rośliny, a obumierają u podnóża, co sprawia, że mogą trwać wiecznie. Jest jednak coś co może je zniszczyć, to ludzka stopa. Mchy są bardzo wrażliwe na deptanie i dlatego tak ważnym jest żeby nie chodzić po nich, gdyż można je bardzo łatwo i nieodwracalnie uszkodzić.
Poza tym, że pięknie wyglądają, zapobiegają erozji gleby, zatrzymują wodę i utrzymują wilgotność to zasłużyły się również tym, że dzięki wysokiej zawartości skrobi używane były jako dodatek do mąki i paszy dla zwierząt. W medycynie znane są jako środek wykrztuśny.
Nie jednego turystę na Islandii może zaskoczyć widok łubinowych pól. Po tym jak wykarczowano lasy pojawił się problem z erozją gleby. Lekarstwem na zło miał być łubin sprowadzony z północno – zachodniej Ameryki Północnej żeby użyźnił glebę i trochę ją zazielenił. Jednak z biegiem lat roślina ta zadomowiła się na tyle, że rozprzestrzeniła się po całej wyspie. Wśród mieszkańców budzi wiele kontrowersji i traktowana jest jak chwast. Część Islandczyków uważa, że łubin jest zagrożeniem dla islandzkiego krajobrazu i roślinności. Na mnie osobiście łubinowe pola zrobiły ogromne wrażenie.
Obecnie trwają badania nad wykorzystaniem potencjału tej rośliny w przetwórstwie spożywczym, w przemyśle farmaceutycznym, a także jako pasza dla zwierząt. Niektórzy wskazują, że łubin jest pełen bioaktywnych substancji. Problem łubinu islandzkiego jest jednak taki, że ze względu na klimat i glebę jest bardziej goryczkowy – co stanowi pewne wyzwanie dla naukowców.
Kiedy drugi raz lądowałam w Keflaviku musiałam zatrzymać się na nockę niedaleko lotniska i czekać na wyniki testu na COVID-19. Zarezerwowałam przytulny nocleg w Raven’s BnB. Zaskoczyła mnie trochę ta nazwa i zaczęłam zastanawiać się skąd i dlaczego? Okazuje się, że kruk w historii Islandii odegrał dużą rolę.
Flóki Vilgerðarson wyruszając w poszukiwaniu ziemi Garðarshólmur, którą później nazwał Ísland (‘’kraina lodu’’) zabrał ze sobą trzy czarne kruki wytresowane w zakresie nawigacji. Pierwszego kruka wypuścił w okolicach Wysp Owczych, ptak nie poleciał, usiadł na dziobie okrętu. Drugi kruk, wypuszczony nieco dalej, też nie pofrunął. Trzecia próba wypuszczenia kruka zakończyła się sukcesem, kruk poleciał na zachód. Flóki podążając za ptakiem dotarł do lądu, dziś to miejsce nosi nazwę Flókalundur, a odważny wiking znany jest jako Hrafna-Flóki (Flóki Kruk).
Kruki występują często w nordyckiej mitologii, krążą legendy, że ptaki te ostrzegają ludzi przed lawinami. W drodze na Hvannadalshnúkur spotkaliśmy czarnego kruka, przysiadł się do nas podczas odpoczynku w trekkingu. Lawiny nie było a ptak był bardziej zainteresowany jedzeniem niż ostrzeganiem. Najpierw potraktowaliśmy jego obecność jako dobry znak i przepowiednię sukcesu w szczytowaniu, wieczorem uznaliśmy, że chyba jednak chciał nam przekazać, że trud nasz daremny bo góry tego dnia nie zdobędziemy.
W Islandii popularne jest powiedzenie ‘’Sjaldséðir eru hvítir hrafnar’’ co tłumaczymy jako “Białe kruki to rzadkość” i jest tożsame z polskim “Wieki Cię nie widziałem”.
Alki olbrzymie to wymarły gatunek ptaka. Do połowy XIX wieku był bardzo powszechny i popularny na świecie. Do ich wyginięcia doprowadził nikt inny jak człowiek. Alka olbrzymia była ptakiem nielotem, osiągała wagę powyżej 5 kg i wysokość nawet 85 cm. Były biało czarne, swym wyglądem przypominały dużego pingwina. Alki mogły nurkować nawet na głębokość 100 m, niektóre źródła mówią o 1 km. Nie wykazywały lęku przed człowiekiem, a fakt, że nie umiały latać sprawił, że były łatwą zdobyczą dla kłusowników. Alki olbrzymie składały jedno jajo rocznie co też miało duży wpływ na zmniejszenie ich populacji.
3 czerwca 1844 roku, na wyspie Eldey, na życzenie kolekcjonera okazów zwierząt, kłusownicy zabili ostatnią parę alk i rozdeptali ostatnie jajo tego ptaka.
Dziś te dwie alki są przechowywane w Muzeum Historii Naturalnej w Kopenhadze. W 1971 roku Islandzkie Muzeum Narodowe zapłaciło ok. 350 tys złotych za jedną wypchaną alkę olbrzymią.
Amerykański instytut Revive&Restore opracował plan przywrócenia tego gatunku na podstawie DNA odzyskanego ze skamieniałości. Trzymamy kciuki!
Kiedy w 874 roku n.e. wyspę zasiedlają nordyccy wikingowie Islandia jest porośnięta lasami, w których dominują skarłowaciałe brzozy. Nowi osadnicy w szybkim tempie wycięli drzewa, głównie na opał. W wieku XII i XIII niewielka ilość lasów, która pozostała była przedmiotem sporów i walk. Na terenach wyjałowionych pasano owce, które zjadały młode sadzonki drzew.
I tak człowiek doprowadził do całkowitej zmiany krajobrazu na wyspie.
W 1907 roku powstały Islandzkie Służby Leśne, których celem jest zalesienie Islandii. Na początku wyspiarze sceptycznie podeszli do tego przedsięwzięcia, jednak w ciągu ostatnich trzydziestu lat proces ten przyspieszył. Przyczyniły się do tego dopłaty dla rolników za zasadzone drzewa. Cel zalesienia to 5% nizin do 2040 roku zatem nie ma ryzyka, że lasy przysłonią piękne widoki. Bardzo popularne są brzozy i wierzby a także świerk sitkajski i modrzew syberyjski.
Drzewa na Islandii rosną bardziej wszerz niż wzdłuż dlatego tak wiele emocji wzbudził fakt, że jest jedno takie drzewo, które osiągnęło wysokość 27 m. Jest nim świerk sitkajski zasadzony w 1949 roku i znajduje się na zboczu w okolicach miejscowości Kirkjubæjarklaustur.
Suchar islandzki:
“Co zrobić gdy zgubisz się w islandzkim lesie?
Po prostu wstań”
Jeżdżąc po Islandii nie sposób ich nie zauważyć – słodkie owieczki. Szacuje się, że jest ich ok. 470 tys. Na wyspę trafiły wraz z pierwszymi osadnikami, ponad 1.100 lat temu. Przez odizolowanie islandzkie owce uważane są za najstarszą i najczystszą odmianę tych zwierząt na świecie, nie były nigdy krzyżowane z innymi rasami. Warunki pogodowe w jakich funkcjonują od wieków sprawiły, że ich wełna ma niesamowite właściwości – jest bardzo ciepła i nieprzemakalna. Runo owiec składa się z dwóch warstw, krótszej cieplejszej i przyjemniejszej w dotyku oraz tej wierzchniej, która jest bardziej szorstka ale za to wodoodporna. Mając taki towar grzechem by było nie wykorzystać go, i tak powstały między innymi lopapeysur – islandzkie swetry z charakterystycznym wzorem koło szyi. Wyroby z islandzkiej wełny są drogie jednak warte swojej ceny. Ubrania będą służyły przez lata. Decydując się na zakup wyrobów wełnianych warto zwrócić uwagę na to gdzie dana rzecz została zrobiona, niestety bardzo dużo jest made in China, warto wspierać lokalnych wyrobników.
Robótki na drutach to bardzo popularne zajęcie wśród wyspiarzy, swetry robią wszyscy, kobiety, dzieci, mężczyźni. Zajęcie to jest swego rodzaju medytacją, pomaga się odstresować i zrelaksować. Nie budzi też wielkiego zdziwienia widok mężczyzn w barze robiących na drutach i popijających piwo.
Fragment z filmu: “Barany. Islandzka opowieść”
“Największy ma udział w życiu narodu
Przetrwała na wyspie ognia i lodu
Odporna na trudy trwa tu 1000 lat
Z człowiekiem, gdy dobry, żyje za pan brat
W radości i smutku przez okrągły rok
Hodowca i owca chadzają krok w krok”
W Islandii istnieje coś takiego jak rejestr imion, które można nadawać dzieciom. Lista zawiera około 1800 imion dla każdej płci, od 2019 roku nie ma przypisania imienia do płci. Za rejestr odpowiada Islandzki Komitet ds. Imion.
W ciągu 6 miesięcy od narodzin dziecka rodzice przesyłają do Komitetu informację jakie chcą nadać imię, dopiero po zatwierdzeniu przez Komitet będą wydane oficjalne dokumenty. Do tego czasu nazywane są odpowiednio stúlka (dziewczynka) lub drengur (chłopiec).
Lista imion jest aktualizowana i każdy może zgłosić wniosek do komitetu o dodanie nowego imienia, musi ono oczywiście spełniać określone warunki.
Cały ten proces ma na celu ochronę języka islandzkiego.
Ciekawe jest też nadawanie nazwisk tzw. system patronimika, który funkcjonuje od czasów Wikingów. Oznacza to, że nie ma nazwisk w takiej postaci jaką znamy w Polsce (Kowalski, Michalski, Brzęczyszczykiewicz). Funkcję nazwiska pełni pierwsze imię ojca lub matki z odpowiednim przyrostkiem, -sson dla syna i -dóttir dla córki.
W Islandii zwracamy się do osób po imieniu, nie po nazwisku.
Populacja Islandii wynosi ok 350 tys, zatem nie trudno się domyślić, że każdy z każdym jest w jakimś stopniu spokrewniony. I nie ma w tym nic złego do momentu kiedy Islandczyk chce się umówić na randkę z Islandką… Na pomoc przychodzi aplikacja ÍslendingaApp SES(Beta), w której można sprawdzić stopień pokrewieństwa i uniknąć przykrych niespodzianek. Aplikacja została stworzona na podstawie internetowego rejestru Íslendingabók, w którym jest ponad 720 tys osób, które urodziły się na Islandii.
1 maja obchodzony jest Dzień Konia Islandzkiego.
Konie islandzkie, podobnie jak owce, na wyspę trafiły z pierwszymi osadnikami, tu ewoluowały i przystosowały się do trudnych warunków. Charakteryzują się gęstą sierścią i mocną budową ciała. Są silne, wytrzymałe i bardzo przyjazne. Konie na Islandii jako jedyne na świecie poruszają się dodatkowymi chodami, oprócz stępa, kłusa, chodu i galopu wyćwiczyły tölt i innochód. Töltis to chód pomiędzy kłusem a galopem.
Na świecie cieszą się dużą popularnością, a popyt na nie w ostatnich latach rośnie. Najwięcej trafia do Niemiec, Szwecji i Danii.
Od 982 r n.e. wprowadzono zakaz importu jakichkolwiek koni na wyspę, a koń, który opuścił wyspę nie może już na nią wrócić. Wszystko to ma na celu ochronę zwierzęcia przed chorobami. Konie, które są rejestrowane przez hodowców do sprzedaży za granicę muszą mieć imię islandzkie, dba o to specjalna komisja, która te imiona zatwierdza.
Islandczycy wierzą w Elfy, z tym nie ma co dyskutować. Nawet jak mówią, że nie wierzą, to tylko tak mówią, bo tak naprawdę wierzą. Skąd ta pewność?
Wyobraźcie sobie projekt budowlany na 77 mieszkań. Inwestycja została przeprojektowana tak aby nie naruszać skały, która według mieszkańców jest domem elfów. Albo sądowy wyrok wstrzymujący budowę drogi tylko dlatego, że na placu budowy mogą mieszkać elfy. Takie rzeczy są możliwe w Islandii.
Co to są właściwie te elfy i skąd się wzięły? Elfy to niewidzialni ludzie. Żyją pośród skał. Według legendy, pramatka Ewa nie zdążyła umyć wszystkich dzieci przed wizytą Boga, w związku z czym ukryła te nieumyte. Oszustwo spotkało się z niezadowoleniem Boga, przeklął schowanych ludzi i sprawił, że pozostali niewidzialni na zawsze.
Na Islandii wstrzymuje się duże inwestycje dlatego, że mogą na jej terenie mieszkać niewidzialne elfy, a tymczasem w innych miejscach na świecie wycina się lasy, puszcze, niszczy siedliska zwierząt….
Z powodu braku drewna ściany domów budowane były z mchu i darni traw, na bazie drewnianego szkieletu. Konstrukcja nie należała do trwałych, konieczne były częste naprawy. Jak można sobie wyobrazić domy takie nie należały do komfortowych i luksusowych, gościła tam wilgoć. Z powodu braku okien było ciemno, dlatego z tak dużą radością przyjęto jeden z towarów eksportowych z Wysp Brytyjskich, jakim była ocynkowana blacha falista. Po dziś dzień Islandczycy korzystają z tego budulca, bardzo dobrze chroni przed wiatrem i deszczem.