Zdobycie szczytów z Korony Europy leżących w Kazachstanie i Turcji nie wymaga specjalnego przygotowania fizycznego. Wymaga za to dobrej organizacji i logistyki. Poniżej opisuję jak to wyglądało w naszym przypadku.
Całkowita powierzchnia kraju wynosi 2.725 tys km², czyli tyle ile dziewięciokrotność obszaru Polski. 12% kraju leży na kontynencie europejskim. Najwyższym miejscem Kazachstanu położonym w Europie jest wzniesienie bez nazwy o wysokości 509 m n.p.m.
Zdecydowaliśmy się polecieć z Warszawy liniami LOT do Astana, stolicy Kazachstanu. Tam spędziliśmy jedną noc.
Z lotniska do hotelu można dostać się taksówką (nie są drogie) lub autobusem. Dla nas kraj ten był tak egzotyczny, że zdecydowaliśmy się na autobus. Udało nam się poznać dwie studentki Gulnur i Ajnur, które dobrze mówiły po angielsku i pomogły w podróży. Opowiadały o atrakcjach miasta, które mijaliśmy po drodze.
W czasie jazdy rozmawialiśmy z naszymi towarzyszkami o ich codziennym życiu. Mieszkają i uczą się w Astana. Nigdy nie były za granicą. Wakacje spędzają w mieście, Gulnur była raz u cioci w okolicy Ałmaty.
To co można zaobserwować wśród mieszkańców Kazachstanu to to, że prawie wcale się nie uśmiechają. Generalnie na ich twarzach nie ma żadnej mimiki, co dla mnie było dość dziwne.
Z Astana polecieliśmy do Aktobe. Wybraliśmy kazachskie linie lotnicze SCAT Airlines. Na krótko przed wylotem doczytałam, że są jednymi z najniebezpieczniejszych linii świata… Nie zniechęciło nas to oczywiście. Płyta lotniska znacznie różniła się od innych na jakich byliśmy do tej pory ale tym również nie zamierzaliśmy się zamartwiać. Lot był bardzo przyjemny, stewardessy rozdawały cukierki. Dolecieliśmy.
W Aktobe na lotnisku złapaliśmy Pana kierowcę Sasza. Jest tam dużo chętnych kierowców i nie ma co się martwić dojazdem z lotniska na kwaterę. Zapytaliśmy Saszę czy zawiezie nas na szczyt. Nie bardzo wiedział o czym mówimy,ale jak pokazaliśmy na mapie miejsce powiedział, że nie ma problemu. Sasza nie pytał po co jedziemy w głąb stepu, nie zadawał zbędnych pytań, co nas bardzo rozbawiło.
Następnego dnia rano Sasza odebrał nas spod kwatery i pojechaliśmy zdobywać szczyt. Po drodze zaprosił nas do przydrożnego baru, skusiliśmy się na herbatę.
Na miejscu całkowicie zaskoczył nas krajobraz, czarne wypalone połacie pola. Jak wyjaśnił Sasza wcześniej był tam pożar. Sasza oczywiście nie pytał po co wysiadamy na środku pola i robimy sobie fotki na pagórku. Poczekał na nas, a po szczytowaniu zabrał nas w drogę powrotną. Oczywiście zatrzymaliśmy się w tym samym barze jednak tym razem opiliśmy udany atak szczytowy niczym innym jak czeskim piwem Zatecky Gus… no i беый медведьi oraz zjedliśmy pielmieni, które mocno polecał Sasza.
Cała wyprawa zajęła nam ok. 5 godzin, ok 200 km w obie strony. Saszy zapłaciliśmy 300 zł. W Aktobe za dwie noce dla 4 osób zapłaciliśmy w granicach 200 zł.
Za hotel w Astana za 4 osoby ze śniadaniem zapłaciliśmy 200 zł.
Ceny w Kazachstanie są bardzo przystępne, większość artykułów w sklepach znacznie tańsza niż w Polsce.
Walutę wymieniliśmy w kantorze w Astana.
„Jeżeli potrudzisz się jak należy, będziesz miał wszystko”
Przysłowie kazachskie
Turcja jest znacznie mniejsza od Kazachstanu, jej powierzchnia to 784 tys km², z czego tylko 3% leży na kontynencie europejskim.
Z Aktobe polecieliśmy do Aktau, gdzie przesiedliśmy się w samolot do Stambułu. Oczywiście lecieliśmy zaufanymi liniami SCAT Airlines. Po wylądowaniu w Turcji na lotnisku przesiedliśmy się w wypożyczone auto i pojechaliśmy ok 200 km na północny – zachód w kierunku granicy z Bułgarią, ku szczytowi Mahya Dagi 1.031 m n.p.pm.
Mahya Dagi jest dość nietypowym celem podróży ponieważ na jego szczycie jest baza wojskowa i jak można się domyślić goście nie są tam mile widziani.
W podróż wyruszyliśmy wieczorem, w nocy przespaliśmy się w aucie na parkingu stacji benzynowej. Na miejscu chcieliśmy być nad ranem żeby za bardzo nie rzucać się w oczy mając nadzieję, że przemkniemy niespostrzeżeni przez czujne radary żołnierzy.
Samo wejście na szczyt nie jest jakoś skomplikowane, prowadzi na niego droga z kostki. Idzie się ok 30 minut. Na szczycie szybko porobiliśmy zdjęcia, nacieszyliśmy się sukcesem i zaczęliśmy wracać do auta porzuconego na poboczu drogi. W momencie kiedy doszliśmy do samochodu i zbieraliśmy się w drogę powrotną do Stambułu pojawiło się kilka aut z żołnierzami. Na szczęście nie zatrzymali się koło nas tylko jechali prosto do bazy.
W związku z tym, że na górze mieści się baza wojskowa nie zamieściliśmy zdjęć ze szczytu.